2014-08-25

Rafał Leszczyński
Ksiądz Stanisław Czernik.
Służył Bogu i Ojczyźnie

ISBN 978-83-62101-06-1
nakład 3000 egz., wyd. I, 2014 r., druk: StarCo
Rafał Leszczyński Ksiądz Stanisław Czernik. Służył Bogu i Ojczyźnie

Przedmowa
Bp Adam Lepa
Ksiądz Stanisław Czernik – kapłan, żołnierz, patriota
Ks. prałat Stanisław Czernik był postacią nietuzinkową. Nie mieścił się w znanych powszechnie kategoriach ludzi zaangażowanych, ponieważ był indywidualnością nieprzeciętną. Stanowił cenny dar Bożej Opatrzności dla społeczeństwa, które coraz wyraźniej ulega pokusie „przeciętniactwa”, realizując hasło głoszące, że ideałem człowieka postępowego ma być „życie łatwe, lekkie i przyjemne”. Jego biografia była zawsze odwrotnością tego hasła. Dzięki temu umiał być zawsze sobą – podczas okupacji hitlerowskiej, w PRL i później tzn. do końca. Kiedyś wyznał mi, że z satysfakcją przyjął słowa, które Jan Paweł II wypowiedział w 1987 r. w katedrze łódzkiej do zgromadzonych tam twórców kultury i nauki, gdy dziękował im za to, że w tamtych niełatwych czasach byli zawsze sobą. Jak stwierdził, było to dla niego „duchowym wsparciem”.
O ks. Czerniku mówiono, że można, a nawet należy go podziwiać, natomiast naśladowanie go jest wręcz niemożliwe. Był człowiekiem licznych charyzmatów, wśród których dominowały: odwaga w podejmowaniu trudnych decyzji i ryzykownych przedsięwzięć, niezwykła inteligencja wyrażająca się w twórczych dyskusjach i odkrywczym nazywaniu nowych zjawisk i problemów, których zwykły człowiek nie był w stanie dostrzec, a tym bardziej właściwie ocenić. Oraz ta wyjątkowa zdolność przekonującego mówienia o patriotyzmie, tzn. o miłości do ojczyzny, o poczuciu dumy, że się jest Polakiem i o wychowaniu do patriotyzmu. Nic dziwnego – był żywym świadkiem najnowszej historii i autentycznym bohaterem w walce o wolność ojczyzny, często ryzykując życiem.
Jako kapelan Armii Krajowej wiedział doskonale, że przyszłość Polski należy budować na dwóch fundamentach – na wartościach chrześcijańskich i patriotycznych. Gdy w duszpasterstwie parafialnym zaniedbuje się te drugie, zawsze dzieje się to kosztem wartości chrześcijańskich. Wszak jedne i drugie od wieków są w Polsce ściśle zespolone i nawzajem się uzupełniają.
Był zawsze wierny wezwaniu Chrystusa, który głosił, że miarą prawdziwej wielkości człowieka jest jego stała gotowość do służenia innym (por. Mk 10,43-44). Postawa służby ks. prałata Czernika na różnych polach pełnionych obowiązków budziła szczery podziw wiernych świeckich i konfratrów. Znajdowało to wyraz w licznych odznaczeniach, które otrzymywał, a wśród nich Krzyż Walecznych i to najwyższe wojskowe – Order Wojenny Virtuti Militari.
Ksiądz Pułkownik nie miał łatwego życia, przede wszystkim wtedy, gdy był ścigany przez komunistyczny aparat bezpieczeństwa za udział w ruchu oporu w szeregach Armii Krajowej. Uciekając, stał się kapłanem-tułaczem. Ale nigdy nie narzekał, nie żalił się, nigdy też nie mówił o poczuciu doznanej krzywdy. W mojej rodzinnej parafii św. Wojciecha w Łodzi, gdzie pracował tuż po przybyciu do Łodzi, byłem ministrantem, a on był moim katechetą. Dawało to liczne okazje do naszych częstych spotkań, rozmów i dyskusji – zawsze na tematy najważniejsze, którymi żył i pragnął się nimi dzielić. Tak było do roku 1961, gdy ks. Stanisław przeniesiony został na wikariat do parafii katedralnej św. Stanisława Kostki, a ja wtedy kończyłem studia teologiczne w Wyższym Seminarium Duchownym w Łodzi. Później, już jako biskup, odwiedzałem ks. dziekana Czernika w Konstantynowie z okazji pełnionych tam posług (wizytacje, bierzmowania, poświęcenia).
Należy wyrazić radość z ukazania się tej książki. Ks. Stanisław Czernik w pełni zasługiwał na taką monografię, wydaną w mieście, w którym spędził najdłuższą część swego kapłańskiego życia. Gratuluję tego osiągnięcia i dziękuję profesorowi Rafałowi Leszczyńskiemu, autorowi publikacji, Wydawnictwu Bernard Cichosz oraz wszystkim szlachetnym osobom i instytucjom, które wdzięczną myśl o uhonorowaniu swojego Duszpasterza utrwaliły w tak pięknej postaci. Podziękowania te kieruję na ręce doktora Andrzeja Owczarka, przewodniczącego Konstantynowskiego Porozumienia
Samorządowego.
Książka w sposób interesujący kreśli tło historyczne, religijne i polityczne czasów, w których osadzone było życie i działalność Dziekana Konstantynowskiego, jest więc pouczającą katechezą i lekcją rzetelnie przedstawionej historii.
Życzę, aby ta publikacja rozciekawiła rzesze czytelników, w sposób szczególny zaś tych mieszkańców Łodzi i Konstantynowa, którzy cieszyli się przywilejem osobistej znajomości z niezwykłym Człowiekiem i Duszpasterzem. Będzie to z pewnością symboliczny gest spłacania zaciągniętego długu.

 

Wprowadzenie
Szanowni Czytelnicy!
Drodzy Konstantynowianie!
Konstantynowskie Porozumienie Samorządowe oddaje w Państwa ręce, ku wiecznej pamięci, monografię życia wielkiego kapłana i patrioty, honorowego obywatela naszego miasta, ks. prałata, pułkownika STANISŁAWA CZERNIKA, niezwykle skromnego człowieka, który zapisał się w historii Polski, Kościoła i Konstantynowa
Łódzkiego.
W roku 1968, jako dziesięcioletni ministrant, poznałem ks. Stanisława Czernika - wymagającego, nieufnego i niedostępnego proboszcza, ale obszerny opis okoliczności objęcia parafii wszystko wyjaśnia. Już wtedy robiły na mnie wielkie wrażenie pełne patriotyzmu homilie ks. Stanisława, który w czasach komuny był dla nas jedynym nauczycielem prawdziwej historii Polski. Nigdy nie zapomnę fragmentu Jego wspomnień z czasów sprawowania funkcji kapelana 74 pułku Armii Krajowej i walk partyzanckich na Kielecczyźnie:
„Siedzę na leśnym pieńku i spowiadam żołnierzy rannych w walce, wokół mnie rośnie kałuża krwi, a ciężko ranny, umierający chłopak pyta mnie: proszę księdza czy będzie wolna Polska? - Nie wiedziałem, ale dla spokoju jego duszy odpowiedziałem: tak synu będzie wolna Polska!” Dlatego po latach wielkim honorem była dla mnie ministrancka posługa ks. Stanisławowi przy ołtarzu polowym na cmentarzu na Monte Cassino w czasie Mszy św. za poległych - w trakcie parafialnej pielgrzymki do grobów świętych Apostołów Piotra i Pawła (1992 r.).
W latach mojej posługi ministranckiej szybko topniał dystans między nami. Jako licealista - podczas rozbudowy kościoła woziłem taczkami beton na sklepienie nowego prezbiterium, później rozładowywałem tiry, które za sprawą ks. Stanisława kursowały na trasie Belgia - Konstantynów przed, w trakcie oraz po stanie wojennym. Przydały się nowe nawy boczne kościoła, które były miejscem na składowanie żywności, środków higienicznych i odzieży.
Przyszedł czas, kiedy ks. prałat udzielił błogosławieństwa mojemu małżeństwu i został przyjacielem mojej rodziny. Stał się honorowym gościem wszystkich naszych wydarzeń rodzinnych. W roli wujka wielokrotnie uczestniczył w naszych urlopowych wyjazdach do Juraty - wspaniałe spacery o wschodzie i zachodzie słońca oraz niezapomniane rozmowy. Po powrocie ponad 70-letni ks. prałat mówił „teraz mogę chodzić piechotą na cmentarz”. Niebawem nie musiał już tego robić, bo przy cmentarzu wybudował kościół Miłosierdzia Bożego. Tam jest miejsce uroczystości pogrzebowych. Wcześniej ks. Stanisław wykonał ogrodzenie cmentarza a później uporządkował stan prawny gruntów cmentarnych.
Przez trzydzieści lat pracy w Konstantynowie był kapłanem pośród swojego ludu, honorowym członkiem wielu naszych rodzin i stowarzyszeń, powiernikiem naszych codziennych problemów. Po mieście chodził piechotą (nigdy nie miał własnego samochodu) i przystając co chwila pytał znajomych - co tam u Ciebie słychać?
Prowadząc coroczną procesje Bożego Ciała modlił się za wszystkich mieszkańców, za rozwiązanie ich problemów, za zakłady pracy i wszystkie instytucje miejskie. Aby to upamiętnić Rada Miejska nadała Jego imię krótkiej uliczce, którą co roku nadal idzie procesja Bożego Ciała.
Kiedy odszedł na emeryturę, postanowił na zawsze zostać konstantynowianinem, nadal służył nam posługą kapłańską, uczestniczył we wszystkich uroczystościach miejskich, zwłaszcza patriotycznych. Swoją radą i błogosławieństwem wspierał samorząd miasta, stowarzyszenia i inne organizacje, zawsze każdemu dobrze życząc. Pierwszy tytuł honorowego obywatela miasta niewątpliwie trafił w godne ręce.
Ciekawostką jest fakt, że wiele górskich wypraw członków Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego, zwłaszcza w Alpy, startowało sprzed naszego kościoła. Wchodziliśmy na modlitwę, później błogosławieństwo ks. Stanisława w jego prywatnym ogrodzie, na koniec każdy został obdarowany czekoladą. Potem ze spokojem przeżywaliśmy niebezpieczne chwile w górach, bo wiedzieliśmy, że ks. Prałat modli się za nas i wszystko szczęśliwie się skończy.
60-lecie kapłaństwa ks. prałata Stanisława Czernika w 2001 roku stało się uroczystością ogólnomiejską, z udziałem ks. arcybiskupa Władysława Ziółka i władz miasta oraz rzeszy wiernych którzy chcieli wyrazić swoje Bóg zapłać!
Gdy nadszedł czas ziemskiego rozstania z Księdzem Prałatem wszyscy mieliśmy łzy w oczach, płynące z głębi naszych serc, płakały także niebiosa. Zgodnie z życzeniem ks. Stanisława, został pochowany w konstantynowskiej ziemi, aby na zawsze pozostać pośród nas. Dlatego nie omijajmy tego grobu, prowadźmy tam nasze dzieci i wnuki, a później niech przeczytają tę publikację.
Ksiądz prałat pułkownik Stanisław Czernik na to zasłużył!
Andrzej Owczarek,
przewodniczący Konstantynowskiego Porozumienia Samorządowego


Wydawca o autorze
Rafał Andrzej Leszczyński (ur. 1933) - polski badacz literatury, profesor filologii zachodniosłowańskiej, współtłumacz Nowego Testamentu, członek Towarzystwa Polsko-Serbskołużyckiego i Macierzy Łużyckiej (Maćica Serbska), autor około 500 publikacji. Pracował na uniwersytetach w Łodzi, Warszawie i in. Mieszka w Łodzi jako emeryt.
Profesor Rafał Leszczyński ukończył w 1955 r. studia polonistyczne w Uniwersytecie Łódzkim; studiował również język grecki i sanskryt. Doktoryzował się w 1964 r., habilitował w 1976. Prof. R. Leszczyński jest jednym z najbardziej znanych przedstawicieli polskiej sorabistyki - nauki o językach, piśmiennictwie i kulturze Łużyczan. Wynikiem źródłowej penetracji piśmiennictwa łużyckiego i jego pozaliterackiego kontekstu stała się książka My i oni. Kontakty kulturalne Polaków i Łużyczan (2000), współautorstwo dwutomowego Zarysu dziejów narodowościowych Łużyczan (1995, 1997, drugie wydanie poszerzone 2002), prace leksykograficzne: Hornjoserbsko-pólski słownik pozdatnych ekwiwalentow (1996), Hornjoserbsko-pólski słownik (2002), Dolnołużycko-polski słownik minimum (2002), Praktiski dolnoserbsko-pólski słownik (2005), Pśirucny słownik pólsko-dolnoserbski i dolnoserbsko-pólski (2013) o pionierskim charakterze. Rafał Leszczyński opublikował swój przekład książki łużyckiego autora B. Budara pt. Kocurek Stani (Wydawnictwo Bernard Cichosz, 2014). W przygotowaniu ma rozmówki łużyckie dla Polaków. Profesor Leszczyński zajmuje się także innymi małymi narodami Europy; jest np. jedynym tłumaczem poezji fryzyjskiej na język polski i współautorem książki Polacy w Estonii (1998).
Autor książki o ks. Stanisławie Czerniku opracował szereg haseł do Polskiego słownika biograficznego, Wielkiej encyklopedii PWN, Encyklopedii katolickiej wydawanej przez Katolicki Uniwersytet Lubelski, leksykonu Literatury zachodniosłowiańskie czasu przełomów 1890-1990. Literatura łużycka i słowacka (1994). Był też wydawcą różnych tekstów źródłowych, jak Utwory polskie Piotra Wężyka Widawskiego (Wydawnictwo Bernard Cichosz, 2006), Akademia Widawska (1991), Liber generationis plebeanorum W. Trepki, opracowania o życiu i twórczości ks. Grzegorza Zdziewojskiego z Łasku (1986). O dziejach najstarszej parafii, jaka znajduje się w granicach współczesnej Łodzi, napisał książkę Starodawna parafia w Mileszkach (2012).
Przez szereg lat był członkiem redakcji „Zeszytów Łużyckich” i „Pamiętnika Słowiańskiego”.
Bernard Cichosz